O mnie

Blog jest dalszym ciagiem mojego akwarelowego bloga z onetu
Będę go kontynuowała tutaj

piątek, 26 października 2012

Trochę o warsztacie :-)

Od trzech tygodni uczęszczam na spotkania Klubu Amatora przy SPA w ŁDKu . Okazało się, że kilka osób zna moje malarstwo z netu :-) . Przy okazji prezentacji prac zasypano mnie pytaniami dotyczącymi materiałów których używam .
No więc :-) ...


 Mój ukochany papier to bawełna 100% w arkuszach 56x76 cm Canson Fontenay . Ma dwie strony - gładką i z lekką fakturką(preferuję gładką).  Jest mięsisty, odporny na wiele "przecierek" i wiele warstw farby. Nie grzybi się za często, nie faluje za mocno (chociaż bywa że przy nierównomiernym pokryciu go wodą wyrastają jakieś górki... Po wyschnięciu papier ładnie się prostuje (chociaż też nie zawsze idealnie)
Dzieje się tak z mojego lenistwa :) oraz skąpstwa :D.
Powinnam wcześniej papier namoczyć a później naciągnąć - albo na deskę, albo na krosna - jak czyni to wielu profesjonalnych akwarelistów. Po takim działaniu - wysuszony a następnie ponownie zmoczony papier nie ma prawa się odkształcić w czasie malowania. Niestety, nie mam krosien , ani cierpliwości. Dlatego czasami nawet nie naciągam suchego papieru - ot - przyklejam do podkładu jedynie dwa boki i biorę się za malowanie. :-)

Farby -  w tubach - Rembrandty. Ostatnio Talens przestał produkować tubki 20 ml ... Zmienił opakowania na 5ml i 10 ml - - gama kolorystyczna -80 kolorów... Ceny tubki 5ml są takie, jak 10 ml vanGogh , nie znalazłam natomiast cen tubek 10 ml ... Jeśli okaże się, że są droższe niż 15 ml Schminki - będę zmuszona kupować te drugie ... Na dziś mam spory zapas :) więc jest szansa, że zanim go zużyję - poznam ceny nowych opakowań.
Farby dobieram pod kątem ich transparentności - czyli nabywam takie, które nie są kryjące a najwyżej półkryjące. Ostatnio odrzuciłam sepię i szarość payna - oba kolory brudzą i w większej ilości (w moim wydaniu) wyglądają jak plakatówki. Wróciłam do ukochanego indygo i brązu van dyck :-) Nie używam zielonej farby !! Wszystkie zielenie uzyskuję z mieszania zółci, oranżu i indygo albo payna.

Pędzle -  wciąż te same - czyli wiewiórki Renesansu, jakieś sobole i wiewiórki oraz krówki Kozłowskiego, jedna wielka, płaska  koza Kolibri (muszę nabyć ze dwie mniejsze) kilka syntetycznych riggerów - do maski i esów- floresów.
Jak mi finanse pozwolą nabędę sobie sobole Kolibri serii 98 ... te największe :-) i koniecznie jakieś płaskie, szerokie ale cienkie krówki...
Im większy pędzelek tym piękniejsza plama :) - nawet do małych formatów wskazane !!! Unika się wtedy wrażenia dziubdziania "na sucho" bo ilośc farby w takim sobolku - który ma cienki czubek choć jest wielki - pozwala na pokrycie całej kartki A4 bez konieczności ponownego maczania.

Dodatkowo używam :
- płyn maskujący Talensa - ten szary - jest wodorozcieńczalny, można go nakładać na mokrą kartkę,oraz nie klei tak włosia jak inne maski.
- spryskiwacz (taki do kwiatków się nadaje też, mimo, że ma spore gabaryty) - koniecznie!!! - malując u Romka moje tutorialki nie miałam spryskiwacza i próbowałam go zastąpić szczoteczką do zębów - efekt beznadziejny :-)
- ołówek - najlepiej miękki
- gumka - też miękka
- papierowa taśma malarska - najtansza - ma najsłabszy klej wiec nie niszczy papieru podczas odklejania
- podkładki z pleksi  albo sklejki - można też wykorzystać plecy od jakiejś antyramy ;-)
- sztalugę - mam taką , którą mogę obniżyć do poziomu kolan i w razie konieczności malować poziomo. Sztaluga jest pomocna szczególnie przy dużych formatach - malując na stole muszę stać - bo brakuje mi "rozmachu" na siedząco :-)

Pozdrawiam Gości :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz