Przez ostatnie dwa dni malowałam jednocześnie dwie akwarelki - margerytki i osty ... Jednego dnia porobiłam szkic i zamaskowałam oba papierki, oraz zrobiłam podmalówkę do ostów. Trochę za mokro malowałam i wyszło jak wyszło :D . Odłożyłam do wczoraj i wczoraj zaczęłam od margerytem - bo w sumie niewiele przy nich roboty - ot tło, trochę wybrać, trochę domalować ... Jak schło zdjęłam maskę z ostów i zajęłam się ich modelowaniem - każdy kwiatostan osobmo - zmoczyć i chlapnąc farbką ... i póki mokre zaś chlapnąć ... jak prawie suche - domalować badylki i jak suche to co ma byc ostre - na gęsto :D i już ... Trzeci plan jest dziwny ... Zupełnie niepotrzebnie namalowałam tę ścianę lasu w głębokim cieniu - mam ścianę nie wiadomo czego :D
Obrazek ma wysokość 40 cm ... więc w każdej chwili mogę obciąć 10 cm góry ... nad czym się wciąż zastanawiam . wygląda tak :
a może wyglądać tak :
W sumie osty miały być najważniejsze ... No sama nie wiem .
Jak osty sobie schły zdjęłam maskę z margerytek i domalowałam im cienie na płatkach ... Bo środków nie maskowałam i naciapałam je razem z tłem :-)
I już ! Mam kolejny obrazek na wystawę we Wrocławiu :-) - z fotki Romka, bo wystawa ma pokazywać jego fotografie i nasze obrazki nimi inspirowane :-)
A na dziś nie mam pomysłu co malować ... Może zaś jakieś kwiatki na wystawę ? A może jakieś piękne drzewko ?
Jutro się okaże czy zwyciężyły farbki czy moje lenistwo :D
Pozdrawiam Gości wiosennie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz