czyli jak walczyłam z wierzbowymi gałązkami na wielkim formacie ...
Powiem tak ... Trzy dni walczyłam z aparatem ojca i z programem do montazu filmów.
Jak już wyczyściłam komputer, ograniczyłam antywirusa i wydawało mi się, że w końcu program (taki w pakiecie SP2) do windowsa - da sobie radę - siadłam przed szkicem .
No i zmalowałam troszki co rusz wyłączając aparat coby dłużyzn nie było. Tak sobie malowałam może 10 minut jak karta się zapełniła. Przerwałam więc malowanie i wrzuciłam klipy na kompa i zaś zaczęłam malować i kręcić. Kiedy musiałam odczekać aż mi wyschnie to co powinno wyschnąć siadłam do montażu i zaś mi się wszystko zwiesiło ;(
Zmontowałam może minutę, podłożyłam dźwięk i w trakcie odtwarzania wszystko zawisło . Załamałam się z lekka i miałam to wszystko pirzgnąć w kąt (wszystko - łącznie z akwarelką).
Malowałam go tak ... hm... mało artystycznie no bo miało być prędko. Popełniłam sporo błędów które później chciałam wyprostować (żal papieru) i wymęczyłam okropnie. Nie wspomnę, że w połowie malowania zaś miałam ogromną ochote akwarelkęę spalić ... Na szczęście psy mnie odciągnęły od sztalugi i po 30 minutowej przerwie zaś wróciła mi chęć do pracy.
Niestety, tutoriala nie będzie ... Nie mam pojęcia kiedy będę mogła go stwotrzyć, bo na tych programach, które mam i na tym komputerze - to zawracanie kijem Wisły.
Nie mówiąc o karcie, która miesci 5 minut filmu :D
Fotka oszukana z lekka - bo w realu jest mniej zółte , ale nic to. Takie coś mam ... Ostatni raz malowałam wierzby na takim formacie !!!! Te gałęzie to koszmar !!! :D Już wolę liście, których nie lubię malować :D
ide se
pozdrawiam Gości serdecznie :)
tak olejnie wyszło, a klimat taki sierpniowy wieczorny, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńKok mi każe skończyć ten obrazek ... hm, chyba będę musiała go jeszcze pomęczyć :)
Usuń